Prof. Mitkowski: Ja nie miałem być lekarzem. Mdlałem na samo wspomnienie o krwi
Prof. Przemysław Mitkowski był jednym z laureatów gali „Wizjonerzy Zdrowia 2025” WPROST i NewsMed. Kardiolog został nagrodzony w kategorii Omnia pro infirmis (Wszystko dla chorych). Jak się okazuje, medycyna nie była wcale pierwszym wyborem prof. Mitkowskiego.
Prof. Mitkowski: Nie miałem być lekarzem
– Ja w ogóle nie miałem być lekarzem. Ja kończyłem profil matematyczno-fizyczny i raczej moim marzeniem była informatyka, a tak naprawdę programowanie – mówił nam po odebraniu nagrody.
– Nie jest tajemnicą, że ja mdlałem, jak tylko mówiono o krwi, szczepienia ochronne w szkole podstawowej zwykle kończyły się w pozycji kucznej albo leżącej. Widok krwi to było coś dramatycznego. Ale okazuje się, że wszystko można przezwyciężyć. Jeszcze w drugiej klasie szkoły średniej myślałem, idę na politechnikę – dodawał.
Były prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego zdecydował się na medycynę dzięki namowom przyjaciela, a także mamy.
I już na początku studiów okazało się, że „to jest to coś”. – Wbrew pozorom, medycyna jest niezwykle logiczna i to myślę, że pomagało mi w tym, żeby jakoś tę wiedzę chłonąć, a kardiologia jest dramatycznie nasycona technologią, w związku z tym tam odnalazłem siebie całkiem nieźle – wyjaśnia.
Uśmiech pacjenta to najlepsza motywacja
Prof. Mitkowski podkreśla, że humanistyczne podejście potrzebne do bycia lekarzem wynosi się z domu, trzeba być nastawionym na to, że się będzie pomagać innym.
– Z różnymi ludźmi młodymi mam do czynienia i są osoby takie, które są dramatycznie zdeterminowane. I muszę powiedzieć, że osoba, która jest rezydentem u nas na kardiologii, przychodzi dużo przed czasem, bo chce towarzyszyć przy różnego rodzaju zabiegach, to jest to taki diament, w którym pewnie w przyszłości dostrzeżemy brylant. I wyłapywanie takich ludzi jest bardzo ważne – mówi kardiolog.
Wymienia też trzy rzeczy najważniejsze – jego zdaniem – w medycynie. – Praca. Zawsze trzeba coś zrobić, żeby osiągnąć sukces. Pokora, bo nigdy się wszystkiego nie wie. I trzecie to jest pasja. Trzeba kochać to, co się lubi. Trzeba kochać to, że zmieniamy świat. Trzeba kochać to, że przynosimy ulgę pacjentom. Że u pacjenta, który jest cierpiący, pojawia się uśmiech. I myślę, że ten uśmiech pacjenta jest takim najlepszym motywatorem do dalszego działania – podsumowuje laureat gali „Wizjonerzy”.